MÔRESON – Cabernet Franc 2015

Wino czerwone

Żona postanowiła spędzić kilka dodatkowych dni w Polsce. Ja – niewolnik korpo, ograniczony czasową przepustką zwaną potocznie urlopem, luksusu takiego nie miałem. Weekend przyszedł dość niespodziewanie tzn. wiedziałem, że nadchodzi, ale moja lodówka udała zaskoczoną…W czasie zakupów wykroił się plan (dosłownie)! Gwiazdą wieczoru miał zostać T-bone steak.

UWAGA WEGANIE! Dalszą część tekstu czytacie na swoją odpowiedzialność!

hjhjjhhh.jpg

Afrykański T-bone (fot. archiwum własne)

T-bone to dla mnie najsmaczniejszy kawałek wołowiny. Kość i otoczka tłuszczu zapewniają pełnię smaku. Południowo-afrykańska wołowina doskonałej jakości, tak jak w tym przypadku, starzona przez 28 dni to gwarancja kulinarnych uniesień. Nie potrzebne są wymyślne sosy i inne zabiegi maskujące. Dla mięsnych purystów wystarczy sól i pieprz.  Jedyne co pozostaje to koncertowo tego nie spartolić w kuchni…

Taka strawa wymaga odpowiedniego partnera w kieliszku. Niby wybór mam szeroki, lecz popijanie tego byle sokiem może się skończyć czkawką. Postanowiłem zasięgnąć rady w przewodniku Plattera. Padło na MÔRESON CABERNET FRANC 2015. Wino dostało w tym roku maksymalną liczbę gwiazdek, więc prawdopodobieństwo wtopy mocno ograniczyłem.

MÔRESON używa Cabernet Franc, głównie jako składnik swojego popisowego wina „Magia”. Jednoszczepowy CF wypuszczany jest tylko w rocznikach, w których panują wyjątkowe warunki i Cabernet Franc może pokazać pełnię swych możliwości. Produkcja jest limitowana i w 2015 roku wyprodukowano zaledwie 13 beczek.

Wino wciąż bardzo młode i według mnie wymaga dekantacji. Bardzo ciemna rubinowa barwa i duża gęstość w kieliszku. Nos to przede wszystkim jeżyny, dojrzałe czereśnie i śliwki. Z czasem pojawiają się akcenty dymne i skórzane. W ustach pełne, mięsiste z doskonałym owocem. Dalej pojawiają się zioła, herbata, przyprawy korzenne. Bardzo złożone, skoncentrowane wino. Świetna struktura niesiona przez mocne taniny i dość wysoką kwasowość. Ma potencjał starzenia i z pewnością się jeszcze rozwinie przez następnych kilka lat. Świetnie uzupełniało się ze stekiem.

fot. archiwum własne

I znów ten sam problem – brak polskiego dystrybutora. Pewnego dnia pewnie uda mi się opisać wino, które jest dostępne na polskim rynku. Mam jedynie nadzieję, że któryś z importerów czyta te wypociny i lektura natchnie go do działania.

Dodaj komentarz