Ken Forrester The FMC Chenin Blanc 2013 – czas zmierzyć się z legendą!

Wino białe

Kim jest Ken Forrester  i co specjalnego kryje się w butelce „The FMC”?

Wbrew pozorom to nie wpis o „Modzie na sukces”. Ken Forrester to hotelarz z wykształcenia, uznany restaurator, który zadziwia winiarski świat w zasadzie od samego początku jego przygody ze światem wina, czyli od 1993 roku gdy na publicznej aukcji kupił zapuszczoną posiadłość w Stellenbosch i podjął się jej renowacji. Farma obsadzona była głównie Chenin Blanc więc postawił nie robić rewolucji i zajął się uprawą tego co było pod ręką. Do współpracy zaprosił swojego przyjaciela Martina Meinerta, który w owym czasie był już uznaną marką w RPA. Dzisiaj Ken to synonim Chenin Blanc. Mawiają o nim per „Mr. Chenin”. Przez 25 lat istnienia projekt zdobył światowe uznanie i setki nagród. Tim Atkin, Robert Parker i inni zgodnie punktują grubo ponad 90 punktów. Jego winem otwierano już Szkocki Parlament i częstowano na urodzinach Mandeli.

Ken to dusza towarzystwa, bardzo pokorny i łatwo dostępny człowiek. Wiele razy dyskutowaliśmy na Vivino wymieniając uwagi nie tylko na temat jego win, ale przede wszystkim na temat nowych interesujących zjawisk w winiarskim świecie. Dzięki jego rekomendacjom miałem okazję spróbować kilku wyjątkowych etykiet od producentów, o których nikt jeszcze nie mówi, ale na pewno w przyszłości będzie.

kenf

The FMC 2013 (fot. archiwum własne)

A teraz o samym winie. Nad Loarą powiedzą, że jak Chenin Blanc to tylko tutejszy. Nie ma się czemu dziwić, skoro sam szczep właśnie stamtąd pochodzi. Nie będę się tu mądrzył i próbował dowieść, że odmiana ta w RPA daje lepsze rezultaty. Próbowałem jedynie kilku francuskich win robionych z tego szczepu i moje doświadczenie w tym względzie nie jest reprezentatywne. Wiem natomiast, że Chenin w RPA daje  bardzo różnorodne wina – zaczynając od najprostszych tanich kwasów, które znamy z dolnych półek polskich marketów, po na nowo odkryte wina ze starych krzewów regionu Swartland, obecnie zyskujące światowe uznanie. W osobnej lidze zaś gra Ken Forrester i jego „The FMC”.

Przelewając wino do dekantera trudno nie zwrócić uwagi na głęboki żółty kolor, który zwiastuje wagę ciężką. Bukiet jest niezwykle złożony, wręcz esencjonalny. Na pierwszy plan wysuwa się miód, suszone owoce i pomarańczowa marmolada. Po chwili ujawniają się kolejne warstwy egzotycznych przypraw, wanilii oraz nuta pieczonych jabłek. W ustach też mamy do czynienia z dużym bogactwem. Morela, dojrzałe jabłka, marmolada owocowa, orzechy i szczypta przypraw. Potężna budowa. Dobra kwasowość (6.6g) przykryta wyraźnym cukrem resztkowym (ponad 9g). Całość idealnie zbalansowana.  Świetny finisz i posmak, który długo ewoluuje w ustach. Wino spędziło 12 miesięcy na osadzie w nowej beczce z dębu francuskiego i to czuć. Aboslutny szczyt ekspresji tego szczepu. Nie jest to wino lekkie, tarasowe. Jak to określił mój idol John Platter raczej do „refleksyjnego sączenia”. Nie każdemu ten styl podchodzi, ale nawet wtedy warto spróbować bo stanowi bardzo dobry punkt odniesienia. Przez cały czas mamy świadomość, że obcujemy z winem wyjątkowym.

kenf2

fot. archiwum własne

Na stronie internetowej Ken Forrester Wines brak informacji na temat dystrybutora w Polsce, lecz bardzo możliwe, że ma je w ofercie Centrum Wina, gdyż kilka pozycji  tego producenta było w grudniu promowanych.